O astrologii

Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn

Arystoteles

CARL GUSTAW JUNG (psychiatra, psycholog, terapeuta)
(„Listy Carla Gustawa Junga” w: „Pismo literacko artystyczne” nr 3 (58) wyd. RSW „Prasa-Książka-Ruch” 1987)

Do prof. Zygmunta Freuda, 12.06.1911r.:

„(…) Muszę powiedzieć, iż sądzę, że pewnego dnia w astrologii da się na pewno odkryć duży kawał wiedzy o drogach naszych przeczuć; wiedzy, która dotarła aż na niebo. Wydaje mi się np., że znaki zodiaku to obrazy charakteru, tzn. symbole libido, które przedstawiają typowe właściwości libido (…)”

Do dr med. L. Oswalda, 8.12.1928r.:

„(..) Astrologia (…) opiera się (podobnie zresztą jak teozofia) na pewnych psychologicznych faktach, które mają niemałe znaczenie. Astrologia mianowicie nie ma w rzeczywistości nic wspólnego z gwiazdami, lecz jest liczącą sobie 5000 lat psychologią starożytności i średniowiecza (…)”

Do prof. B. V. Ramana, 6.09.1947r.:

„(…) Chciałby Pan poznać mój pogląd na astrologię. Otóż od 30 lat interesuję się tą ważną sprawą ludzkiego umysłu. Jako psycholog interesuję się przede wszystkim pytaniem, w jaki sposób za pomocą horoskopu można wyjaśnić pewne komplikacje charakteru. Jeśli mam do czynienia z trudnymi diagnozami psychologicznymi to każę najczęściej opracować horoskop pacjenta, aby uzyskać inny, nowy punkt widzenia. W wielu wypadkach dane astrologiczne dostarczały mi wyjaśnienia określonych faktów, których w innym razie bym nie zrozumiał. Takie doświadczenia doprowadziły mnie do wniosku, że astrologia ma szczególne znaczenie dla psychologów. Opiera się ona na psychicznym fakcie doświadczenia, który nazywamy „projekcją”, tzn. że tym, co znajdujemy w konstelacjach gwiazd są treści psychiczne. Pierwotnie dało to początek idei, że treści te pochodzą z gwiazd, podczas gdy jedynie pozostają one z nimi w synchronicznym związku. Przyznaję, że jest to rzecz nader dziwna i rzucająca szczególne światło na strukturę ludzkiego ducha (…)”

Do Andre Barbault, 26.05.1954r.:

„(…) Istnieje wiele przykładów zdumiewających analogii między astrologiczną konstelacją a wydarzeniem psychicznym czy też horoskopem a dyspozycją charakteru. W pewnym stopniu istnieje nawet możliwość dokonania przepowiedni, np. do psychologicznego skutku jakiegoś tranzytu (…)”

Do Uptona Sinclaira, 25.02.1955r.:

„(…) Astrologia jest również jednym z tych „przypadkowych zjawisk”, które idol przeciętności usunął z porządku dziennego, ten idol, któremu wszyscy biją pokłony, choć w gruncie rzeczy jest on tylko abstrakcją (…)”

WOJCIECH EICHELBERGER (psycholog, terapeuta)
(w: „Horoskop”; „Krótko mówiąc”, wyd. Santorski and Co, Warszawa 2003, str. 55-59.)

„(…) Astrologia to poważna sprawa. A fachowy horoskop to szyte na miarę dzieło ogromnej wiedzy, intuicji i ciężkiej odpowiedzialnej pracy, która nawet mistrzowi nad mistrze zajmuje wiele dni. Reszta – mam tu na myśli horoskopy zamieszczane w popularnych pismach – to wróżenie z fusów, a w najlepszym wypadku zabawa (…)”

„(…) Profesjonalny horoskop to taki, który precyzyjnie i jasno opisuje zasady naszej indywidualnej gry z losem, daje pojęcie o atutach, jakimi dysponujemy, a także wskazuje na to, czego powinniśmy się nauczyć. Co w sobie rozwinąć a czego unikać aby stawać się mistrzami swojego rozdania (…)”

„(…) Do astrologii zostałem przekonany w sposób empiryczny (…). Mój arogancki racjonalizm otrzymał bolesną lekcję pokory (…)”

„(…) Po wielu rozmowach z astrologami i latach doświadczeń z życiem własnym i ludzi, których znam i którym pomagałem, nabrałem przekonania, że kosmiczny determinizm nie jest całkowity. Nawet najtrudniejszy horoskop pozostawia jakieś wyjście, jakąś drogę rozwoju. Z drugiej strony, nawet najlepszy układ możemy zmarnować (…)”

FRITZ RIEMANN (psycholog, psychoterapeuta)
(w: „Astrologia pomocna w życiu”, wyd. Czarna owca, Warszawa 2020)

„(…) chodzi mi o to, by korzystając z własnych doświadczeń zawodowego psychoterapeuty, ukazać, jak pożyteczne okazuje się włączenie horoskopu we wszystkie relacje międzyludzkie. Oprócz bowiem wykorzystywania go w dziedzinach terapeutyczno-doradczych horoskop przydaje się w przestawaniu z sobą samym i innymi ludźmi, w poznawaniu samego siebie i zrozumieniu innych. Astrologia może zatem służyć pomocą w <nauce życia>; pomaga nam dotrzeć do nas samych i do innych ludzi w sposób, jakiego nie uzyskamy nigdzie indziej, może nas uczłowieczyć, przydać nam empatii i tolerancji – a jaka nauka może coś podobnego o sobie powiedzieć? (…)”

„(…) Chętnie przyznaję, że w mojej działalności psychoterapeutycznej – i nie tylko w niej – wiele zawdzięczam astrologii; każdy terapeuta lub doradca o otwartym pod tym względem nastawieniu może poczynić te same doświadczenia. Poznanie wyznaczonego losem splotu charakteru i historii życia, nieuniknionych kryzysów dojrzewania, wewnętrznej istoty i zewnętrznych zdarzeń; unikatowa możliwość wypowiedzenia się o życiowym planie człowieka już od chwili narodzin, możność przeczucia jego uzdolnień i grożących mu niebezpieczeństw – wszystko to są szanse, które nie powinny nam umknąć, ba, nie wolno nam na to pozwolić.

Moje rozczarowanie psychologią akademicką stanowiło jeden z motywów poszukiwania czegoś o istotniejszym znaczeniu i zajęcia się astrologią, ta zaś mnie nie rozczarowała; o tak, im starszy byłem, tym więcej dla mnie znaczyła, tak że jestem skłonny do przekształcenia starożytnego powiedzenia per aspera ad astra w per astra ad deum.”

„(…) Astrologia pojmuje nasz Układ Słoneczny, a koniec końców cały Wszechświat, jako jeden potężny organizm, którego każda cząsteczka wywiera wpływ na całość, a ta z kolei wpływa na każdą cząsteczkę w bezustannym wzajemnym oddziaływaniu. <Każde indywiduum działa wraz z {pozostałymi} w całym kosmicznym bycie – czy o tym wiemy czy nie wiemy – czy tego chcemy, czy nie chcemy!> – mówi Nitzsche. Tak więc istnieje odpowiedniość między <wnętrzem> i <zewnętrzem>, <górą> i <dołem>: rytmy i prawa makrokosmosu odzwierciedlają się w mikrokosmosie, przy czym rodzaj tego odzwierciedlenia i odpowiedniości zależy od stopnia rozwoju ośrodka, na jaki natrafią. (…)”

JERZY PROKOPIUK (gnostyk, heretyk)
(w: Homo Zodiacus, wyd. Cinpo International 1991, Przedmowa pt. Paradygmat gnozy astrofizycznej, czyli o kosmicznym wymiarze człowieka)

„(…) Astrologia jest bez wątpienia jednym z najstarszych, ale i najbardziej złożonych systemów wiedzy. Jest to zresztą system znacznie bardziej spójny wewnętrznie i logicznie (choć przede wszystkim empirycznie) uzasadniony, niż wydaje się to zarówno krytykom, jak i powierzchownym jej „znawcom”, „fachowo” rozprawiającym o właściwościach poszczególnych znaków zodiaku. Istnieją przesłanki, a nawet empiryczne dowody, by sądzić, że obie te grupy mają, w najlepszym wypadku, bardzo mgliste rozumienie tego czym w rzeczywistości jest astrologia. Nie wiedzą też najczęściej, że Zodiak to tylko jej drobny fragment, jak i tego, że jest on znacznie głębszy w swojej wymowie i znaczeniu, niż to wynika z analizy treściowej pokaźnej większości aktualnie dostępnych na rynku publikacji z tej dziedziny (…)”poziomu wróżbiarskiego, który reprezentują przykładowo tzw. horoskopy gazetowe, jest zwykłym nieporozumieniem. Horoskopy te, bazujące wyłącznie na uproszczonej i zwulgaryzowanej wersji Zodiaku, są najczęstszym, uzasadnionym, ale i zarazem najłatwiejszym przedmiotem krytyki. Uderza ona w te „horoskopy”, ale nie w astrologię, która nie przyznaje się nawet do dalekiego pokrewieństwa z tym mało szlachetnym płodem dziennikarskiej fantazji (…)”

„(…) To nie gwiazdy wyznaczają los człowieka i nie one sterują ludzkimi poczynaniami. Ich obecność uzmysławia nam jedynie to, że jesteśmy dziećmi wszechświata, podlegamy prawom przyrody, w tym również mało jeszcze zbadanym wpływom kosmosu. Astrologia jest więc studium tego, jak Ziemia współdziała z kosmicznym środowiskiem i dla swoich potrzeb stosuje język psychologii matematycznej, bazujący na obliczeniach astronomicznych (…)”

PARAMAHANSA YOGANANDA (nauczyciel duchowy, jogin)
(w: Autobiografia Jogina, wyd. New Age 1993, str. 150-151; Yogananda przytacza tu słowa swojego guru Sri Jukteswara)

„(…) Wszystkie części stworzonego świata są ze sobą powiązane i na siebie oddziaływują. Zrównoważony rytm wszechświata ma swoje źródło we wzajemności oddziaływań. Człowiek w swym ludzkim aspekcie musi walczyć z dwoma układami sił: po pierwsze, ze zgiełkiem w obrębie własnej istoty, wynikającym z domieszki ziemi, wody, ognia, powietrza i elementów eterycznych; po wtóre, z zewnętrznymi, niszczącymi siłami przyrody. Dopóki człowiek walczy z własną śmiertelnością podlega wpływowi tysięcy zmian nieba i ziemi.

Astrologia jest badaniem reakcji człowieka na planetarne bodźce. W gwiazdach nie ma wcale świadomej życzliwości lub wrogości; one tylko emitują pozytywne i negatywne promieniowania. Same przez się ani nie pomagają, ani nie szkodzą ludzkości, lecz stwarzają zgodny z prawem przewód do zewnętrznego ustalenia się równowagi przyczyn i skutków, które sam człowiek wprawił w ruch w przeszłości.

Dziecko rodzi się w takim dniu i o takiej godzinie, w której promieniowanie niebios znajduje się w matematycznej harmonii z jego indywidualną karmą. Horoskop jest jego portretem, który ujawnia jego nie dającą się zmienić przeszłość oraz prawdopodobne jej skutki. Jednakże horoskop urodzenia może być poprawnie układany tylko przez ludzi mających intuicyjną mądrość, a takich jest mało.

Wieść wypisana śmiało na niebie w chwili urodzenia się człowieka nie oznacza wcale niezmiennego fatum – skutku przeszłych dobrych i złych jego czynów, lecz ma pobudzić człowieka do wysiłków, aby wydobył się z niewoli. To, co uczynił on w przeszłości, nie da się zmienić. Nikt inny prócz niego samego nie pobudził do działania przyczyn, których skutki dominują nad obecnym jego życiem. Może on przezwyciężać wszelkie ograniczenia, ponieważ wytworzył je przede wszystkim swymi własnymi poczynaniami i ponieważ posiada duchowe zasoby, nie podlegające wpływom planetarnym. (…)”

OSHO (nauczyciel duchowy)
(w: „Ukryte tajemnice”, wyd. KOS 2004)

„(…) Astrologia w najgłębszym ujęciu oznacza, że twoja przeszłość musi zostać odblokowana, bowiem wraz z uświadamianiem sobie całej przeszłości, stajesz się świadomy całej przyszłości; przyszłość wyłania się z tej właśnie przeszłości (…)”

„(…) Astrologia (…) Powiada, że ziarenko ma wszystko już gotowe w sobie i jeśli je zbadamy, odkryjemy jego „język” i zrozumiemy go. Jeśli uda nam się odpowiedzieć na pytanie: „Co jest twoim zamiarem, jaki masz cel?” – zdołamy nakreślić także pełny schemat ludzkiego bytu. Uczeni zaczęli już robić takie szkice dla roślin. Jak dotąd astrologia była dla nas jakimś przesądem, ślepą wiarą. Jeśli jednak nauka nakreśli te szkice w pełnej formie stanie się… astrologią – a to już się dzieje (…)”

„(…) Astrologia bada wiele spraw. Podaje pomocną dłoń temu, co nieuniknione. Nie walczy bez potrzeby z tym, co ma się stać. Nie dąży ku temu, czego w ogóle nie będzie (…)”

G.I. GURDŻIJEW (ezoteryk, propagator Czwartej Drogi)
1. (w: Piotr Uspieński „Fragmenty nieznanego nauczania”, wyd. Czarna Owca 2010, str. 49-52, str. 568-569.)

„Pamiętam też pewną rozmowę o wojnie. Siedzieliśmy w kawiarni Filipowa przy Twerskiej. Było tam tłumno i gwarno. Wojna i spekulanctwo stwarzały nieprzyjemną, gorączkową atmosferę. W pierwszej chwili odmówiłem nawet pójścia tam, ale G. nalegał i, jak zawsze, ustąpiłem. Zdawałem sobie już wtedy sprawę, że czasami celowo stwarzał trudne warunki do rozmowy, jakby wymagając ode mnie specjalnego wysiłku i godzenia się na nieprzyjemne i niewygodne otoczenie w imię rozmowy z nim.
Ale rezultat tym razem nie był szczególnie olśniewający, ponieważ z powodu hałasu najciekawsza część jego wypowiedzi do mnie nie dotarła. Z początku rozumiałem, co G. mówi, ale wątek stopniowo zaczął mi umykać. Po kilku próbach podążania za jego uwagami, z których docierały do mnie tylko pojedyncze słowa, zrezygnowałem ze słuchania i po prostu zacząłem obserwować, jak mówi. Rozmowa rozpoczęła się od mojego pytania: 'Czy można zatrzymać wojnę?’ i G. odpowiedział: 'Tak, można’. A przecież byłem pewien, na podstawie poprzednich rozmów, że odpowie: 'Nie, nie można’.
– Ale cały problem polega na tym: jak – powiedział. – By to zrozumieć, trzeba bardzo dużo wiedzieć. Co to jest wojna? Jest to wynik wpływów planetarnych. Gdzieś na górze dwie lub trzy planety za bardzo się do siebie zbliżyły i w rezultacie wytworzyło się napięcie. Czy zauważyłeś, że jeśli na wąskim chodniku całkiem blisko ciebie przejdzie człowiek, to robisz się cały spięty? Takie samo napięcie powstaje między planetami. Dla nich trwa pewnie jedną lub dwie sekundy. Ale tutaj, na Ziemi, ludzie zaczynają się mordować i to może trwać parę lat. W tym czasie ludziom się wydaje, że się nawzajem nienawidzą albo że muszą bronić kogoś lub czegoś i że jest to bardzo chlubna działalność albo coś innego w tym stylu… Nie potrafią sobie uświadomić, do jakiego stopnia są tylko pionkami w grze. Sądzą, że coś znaczą; myślą, że mogą się poruszać tak, jak im się podoba, że są w stanie postanowić, iż zrobią to lub tamto. W rzeczywistości jednak wszystkie ich ruchy, wszystkie ich działania są wynikiem wpływów planetarnych. I oni sami dosłownie nic nie znaczą.
Księżyc odgrywa w tym dużą rolę. Ale o Księżycu będziemy mówić oddzielnie. Trzeba tylko zrozumieć, że ani cesarz Wilhelm, ani generałowie, ani ministrowie czy parlamenty nic nie znaczą i nic nie mogą zrobić. Wszystko, co dzieje się na dużą skalę, jest rządzone z zewnątrz, i to rządzone albo przez przypadkowe układy oddziaływań, albo przez ogólne prawa kosmiczne.
Tylko tyle udało mi się usłyszeć. Dopiero znacznie później zrozumiałem, co G. chciał mi powiedzieć. Chodziło o to, że przypadkowe wpływy planet mogą być ukierunkowane lub przemieniane w coś stosunkowo nieszkodliwego. Była to naprawdę ciekawa idea, która łączy się z ezoterycznym znaczeniem 'składania ofiar’. W każdym razie dzisiaj idea ta ma jedynie historyczną i psychologiczną wartość. Co było naprawdę ważne – o czym G. wspomniał całkiem zdawkowo, tak że tego wtedy nawet nie spostrzegłem i tylko przypomniałem sobie potem, próbując odtworzyć wspomnianą rozmowę – to jego słowa o różnicy w upływie czasu dla planet i dla człowieka. I nawet gdy sobie o tym przypomniałem, i tak długo nie potrafiłem uświadomić sobie pełnego znaczenia tej idei. Później bardzo dużo rzeczy z niej wynikło.
Mniej więcej w tym samym okresie byłem pod niezwykle silnym wrażeniem rozmowy o Słońcu, planetach i Księżycu. Nie przypominam sobie od czego się zaczęła. Pamiętam jednak, że G. narysował mały wykres i próbował wyjaśnić to, co nazywał 'korelacją sił w różnych światach’. Odnosiło się to do tego, o czym mówił poprzednio, mianowicie do wpływów oddziałujących na ludzkość. W przybliżeniu owa idea wyglądała tak: ludzkość lub bardziej poprawnie życie organiczne na Ziemi znajduje się jednocześnie pod wpływem oddziaływań, które wywodzą się z różnych źródeł i różnych światów, oddziaływań pochodzących z planet, oddziaływań z Księżyca, oddziaływań ze Słońca, oddziaływań z gwiazd. Wszystkie te wpływy kształtują się symultanicznie i w jednym momencie przeważa jeden wpływ, a w następnym drugi. Człowiek ma pewną możliwość wyboru wpływów. Innymi słowy, może przejść z jednego wpływy pod drugi.
– Żeby wytłumaczyć, w jaki sposób, trzeba by o tym bardzo długo mówić – powiedział G. – Wrócimy więc do tego tematu przy jakiejś innej okazji. W tej chwili chcę, żebyś zrozumiał jedną rzecz: niemożliwe jest uwolnienie się od jednego wpływu bez poddania się innemu. Cała sprawa, cała praca nad sobą polega na wybieraniu i faktycznym poddawaniu się temu wpływowi, któremu chce się podlegać. A do tego trzeba wiedzieć, który wpływ jest bardziej korzystny.”

„Przytoczę jeszcze jedną rozmowę, która bardzo dobrze zilustruje metody stosowane przez G. Szliśmy przez park. Oprócz G. było nas pięciu. Jeden z nas zapytał G. o jego opinię na temat astrologii, o to, czy w ogólnie znanych teoriach astrologicznych jest cokolwiek wartościowego.
– Tak – odpowiedział G. – wszystko zależy od tego jak się je rozumie. Mogą mieć wartość albo okazać się bezwartościowe. Astrologia zajmuje się tylko jedną częścią człowieka, jego typem, jego esencją, nie zajmuje się natomiast osobowością, czyli właściwościami nabytymi. Jeśli to zrozumiesz, będziesz także wiedział, co wartościowego można znaleźć w astrologii.
O typach rozmawialiśmy już wcześniej na spotkaniach naszych grup i mieliśmy wrażenie, że nauka o typach jest najtrudniejszą rzeczą w poznawaniu człowieka, ponieważ G. dostarczył nam bardzo mało materiału i wymagał od nas, abyśmy sami obserwowali siebie i innych.
Kontynuowaliśmy spacer, a G. mówił dalej, próbując nam wytłumaczyć, co w człowieku może zależeć od wpływów planetarnych, a co nie.
Kiedy wyszliśmy z parku, G. zamilkł i wyprzedził nas o kilka kroków. Nasza piątka podążała za nim, rozmawiając. Obchodząc drzewo, G. upuścił hebanową laskę z kaukaską srebrną rączką, a jeden z nas schylił się, podniósł ją i podał mu. G. zrobił jeszcze kilka kroków, po czym odwrócił się w naszą stronę i rzekł:
– To była astrologia. Rozumiecie? Wszyscy widzieliście, jak upuściłem laskę. Dlaczego tylko jeden z was ją podniósł? Niech każdy odpowie za siebie.
Jeden z nas powiedział, że nie zauważył, kiedy G. upuścił laskę, bo akurat patrzył w inną stronę. Drugi rzekł, że spostrzegł, iż G. nie upuścił laski przypadkowo, jak to się dzieje wówczas, gdy laska o coś zaczepi, ale że umyślnie rozluźnił dłoń, wypuszczając laskę. Zaciekawiło go to i czekał, co nastąpi potem. Trzeci stwierdził, że widział, jak G. upuścił laskę, ale był tak pochłonięty myślami o astrologii, próbując sobie przypomnieć, co G. kiedyś na ten temat powiedział, że nie zwrócił specjalnej uwagi na laskę. Czwarty zobaczył upadającą laskę i pomyślał, że ją podniesie, ale w tej samej chwili ktoś inny ją podniósł i podał G. Piąty rzekł, że widział, jak laska upada, a następnie zobaczył siebie podnoszącego ją i wręczającego ją G.
G. przysłuchiwał się nam z uśmiechem.
– To jest astrologia – powiedział. – W tej samej sytuacji jeden człowiek widzi i robi jedną rzecz, drugi inną, a trzeci jeszcze inną itd. I każdy działa zgodnie ze swoim typem. Obserwujcie ludzi i siebie właśnie w ten sposób, a potem być może uda nam się porozmawiać o innej astrologii.”

2. (w: G.I.Gurdżijew „Views from the Real World: Early Talks Moscow Essentuki Tiflis Berlin London Paris NY Chicago as Recollecte”, Dutton, 1973, tłum. A.Ś.)

„(…) Można prowadzić badania słońca, księżyca. Ale człowiek ma wszystko w sobie. Mam w swoim wnętrzu słońce, księżyc, Boga. Ja jestem – każdym życiem w jego całości.
Żeby rozumieć, trzeba znać samego siebie.”

PARACELSUS (lekarz, alchemik)
(w: „Sztuka ognia – filozofia hermetyczna”, wyd. Patra, Wrocław 2003, str. 20, str. 93 (recenzja prof. dr hab. Józef Kosian))

„Jak posłuszne są człowiekowi owce i krowy itd., podobnie posłuszne mogą być słońce, księżyc i wszystkie gwiazdy. Bo mądrość każdego człowieka rządzi niebem. Jak jego ręka opanowuje ziemię, podobnie jak wewnętrzny mikrokosmos opanowuje niebiosa tak, iż stają się mu posłuszne, jak psiak, który przybiega i ucieka według woli człowieka.”

„To co Mars może uczynić w nas, to może człowiek swą męską siłą uczynić w Marsie; bo jak niebiosa rządzą ludźmi, podobnie ludzie rządzą niebiosami (…) kto nad gwiazdami nie zapanuje, tym gwiazdy będą rządzić jak chcą.”

„Człowiek powinien być brany pod uwagę w całej swojej złożoności, wtedy dopiero będziemy wiedzieć jak w nim rozpoznać to miejsce, o którym powinniście wiedzieć, iż jest ono ucieleśnieniem firmamentu niebieskiego w ciele mikrokosmosu, bowiem gwiazdy w ciele człowieka przyjmują właściwości, rodzaj, naturę, bieg, pozycję i część równą gwiazdom zewnętrznym, nawet różniąc się w formie, to znaczy w substancji. Kolejna rzecz, którą należy wiedzieć: w człowieku spoczywa młode niebo, to zaś oznacza, że wszystkie planety mają w człowieku swój własny odpowiednik… Człowiek stworzony jest na obraz nieba i ziemi, i one to stanowią jego budulec. Dlatego ten, który zna źródło pochodzenia deszczu, kto wie, skąd on przychodzi, wie o jego istocie i rodzajach, ten wie także skąd biorą się rodzaje biegunek, zna ich istotę i właściwości.”

HIPOKRATES (lekarz, ojciec medycyny)
(w: „Sztuka ognia – filozofia hermetyczna”, wyd. Patra, Wrocław 2003, str. 25 (recenzja prof. dr hab. Józef Kosian))

„Człowiek, który nie jest obeznany z astrologią zasługuje raczej na miano błazna aniżeli lekarza.”

MIKOŁAJ KOPERNIK (kanonik, astronom)
(w: „O obrotach sfer niebieskich”*, wyd. Państwowe Wydawnictwo Naukowe 1953)

„(…) Spośród licznych i różnorodnych sztuk i nauk, budzących w nas zamiłowanie i będących dla umysłów ludzkich pokarmem, tym według mego zdania przede wszystkim poświęcać się należy i te z największym uprawiać zapałem, które obracają się w kręgu rzeczy najpiękniejszych i najbardziej godnych poznania. Takimi zaś są nauki, które zajmują się cudownymi obrotami we wszechświecie i biegami gwiazd, ich rozmiarami i odległościami, ich wschodem i zachodem oraz przyczynami wszystkich innych zjawisk na niebie, a w końcu wyjaśniają cały układ świata. A cóż piękniejszego nad niebo, które przecież ogarnia wszystko, co piękne? Świadczą o tym już same nazwy, takie jak caelum (niebo) i mundus (świat), z których ta oznacza czystość i ozdobę, tamta – dzieło rzeźbiarza. I wielu filozofów, właśnie dla tej nadzwyczajnej piękności nieba, wprost je nazwało widzialnym bóstwem. A zatem jeżeli godność nauk mamy oceniać według ich przedmiotu, to bez porównania najprzedniejszą z nich będzie ta, którą jedni nazywają astronomią, inni astrologią, a wielu z dawniejszych – szczytem matematyki. I nic dziwnego, skoro ta właśnie nauka, będąca głową sztuk wyzwolonych i najbardziej godna człowieka wolnego, opiera się na wszystkich niemal działach matematyki: arytmetyka, geometria, optyka, geodezja, mechanika i jakie one tam jeszcze być mogą – wszystkie się na nią składają.
A skoro zadaniem wszystkich nauk szlachetnych jest odciągać człowieka od zła i kierować jego umysł ku większej doskonałości, to ta nauka oprócz niepojętej rozkoszy umysłu sprawić to może w pełniejszej mierze niż inne. Któż bowiem zgłębiając te rzeczy i widząc jak wszystko w nich ustanowione jest w najlepszym ładzie i boską kierowane wolą, nie wzniesie się n wyżyny cnoty przez pilne ich rozważanie i stałą jakby zażyłość z nimi i nie będzie podziwiał Stwórcy wszechrzeczy, w którym się mieści całe szczęście i wszelkie dobro?”

* Dzieło swojego życia Mikołaj Kopernik zadedykował papieżowi Pawłowi III, o którym wiemy m.in. że: „To człowiek wielkiego talentu, polotu oraz przenikliwej mądrości – na najwyższym stanowisku” (Leopold von Ranke) oraz, że „Nie przedsiębrał nigdy ważnego posiedzenia konsystorza czy podróży, zanim nie wybrał najpomyślniejszego dnia i nie zbadał dokładnie konstelacji niebieskich” (Mendoza), a także iż sam utrzymywał – jak zresztą kilkudziesięciu co najmniej innych papieży – wielu astrologów, wśród nich m.in. Seniego i Keplera. Oczywiście sam Kopernik również znał astrologię.

Jak widzisz spojrzeń na to czym jest astrologia jest wiele. Pewne jest jednak to, że “horoskopy” na dzień, miesiąc, rok, publikowane w gazetach i magazynach, na stronach internetowych, wysyłkowe, sms-owe, astrolinie 0-700, wydruki z komputerowych programów itp. z profesjonalną astrologią nie mają, bo mieć nie mogą, nic wspólnego.

Jeśli zainteresowała Cię astrologia w opinii ludzi, którzy ją poznali, zapraszam na kurs astrologii.

Ty także możesz dołączyć do tego grona.

Zobacz też: Mały Słownik Astrologiczny

Wróć do: Astrologia – Aktualności